Sesja na Halloween
Dziś było zupełnie inaczej. Jak obiecywałam - mroczno, tragicznie i zupełnie bez happy endu. Ale był On i Ona. Była tragiczna miłość w tle i mamy setki cudownych kadrów, z których obiecuję opowiedzieć tę smutną historię. Bardzo chciałam zrobić inną baśń. W stylu Braci Grimm, ale tych oryginalnych. Niech każdy ułoży z tych kadrów swoją opowieść. Każdy z nas ma mrok w duszy. Czasem mocniejszy, czasem lżejszy, ale gdy jest zbyt pięknie i różowo, brakuje nam tej ciemnej strony dla równowagi. I oto jest.
-----
Tu największą trudnością dla nas, fotografów, było stworzenie spójnej historii miłości dwóch introwertyków, którzy poznali się godzinę przed sesją przy charakteryzacji (Charakteryzacja & Make up Klaudia - szacun i wielkie brawa za niesamowite makijaże i sznyty), co więcej - nie modele zawodowi - zatem wielkie brawa dla Dagmary i Pawła.
Wspaniałe stylizacje od Krok Designer i Vespillo666 oddały idealnie charakter tych mrocznych zdjęć i całej historii. Nadmieniam, że nikt nie ucierpiał, a krew była sztuczna.
Lubię się bawić fotografią tak jak opowieścią, wprawdzie kreując obraz nie pozostawiam zbyt wiele miejsca na wyobraźnię dla widza, ale opowiadam historię dokładnie tak, jak ją widzę w głębi serca. Takie projekty pozwalają dać upust kreacji i tworzeniu, nie muszę trzymać się reguł i ram, mogę dowolnie naginać nawet zasady fotografii.
Jak podoba się Wam taki trochę inny rodzaj baśni?
Nadia w tajemniczym ogrodzie
To była specjalna sesja dla bardzo specjalnej małej osóbki. I miała dla nas ogromne znaczenie. Z wielu względów.
Pozowała dziewięcioletnia Nadia, dzielna, maleńka istota, walcząca z dziecięcym porażeniem mózgowym. Dawno nie spotkaliśmy dziecka o tak dojrzałym i inteligentnym spojrzeniu na świat. Z przyjemnością obserwowałam jak błyskawicznie reagowała na polecenia, jak wspaniale z nami współpracowała, jak fantastycznie "grała" przed naszymi obiektywami - jakby robiła to całe życie od urodzenia. A to była pierwsza w życiu sesja Nadii. Miało być jesiennie i kolorowo, Nadia wybrała swoje stylizacje, ale później pięknie pozowała w każdej ze scenek przez nas ustawionych i bez najmniejszego sprzeciwu godziła się na nie.
Z prawdziwą przyjemnością, kątem oka obserwowałam jak powoli rozluźniają się rodzice, gdy widzieli coraz szerszy uśmiech swojej córki. W końcu i oni zaczęli się dobrze bawić, rzucając liśćmi. I tak oto powstały te zdjęcia - jako wynik współpracy rodziców, fotografów i małej Modelki.
Zasnę dziś naprawdę spokojnie i z szerokim uśmiechem w sercu. Dobrej nocy wszystkim dobrym ludziom.
Prasłowiańskie żywioły - powitanie jesieni
Prasłowiańskie żywioły - powitanie jesieni
Czekaliśmy na ten plener bardzo długo. I od dawna pracowaliśmy nad budowaniem ekipy, która pomoże w realizacji projektu tego roku. Nie zależało nam na zbyt wielu obiektywach, zatem na plener zaprosiliśmy tylko Przyjaciółki - Kasię Ucińską i Monikę Lisowską.
Paweł Krok Designer zadbał o elfie stylizacje oraz rekwizyty, a obłędny makijaż wykonały:
Alona Miroshnychenko - MUA & HAIR Dorota Potkańska Basia Pałubicka - MUA & HAIR Klaudia Bank Charakteryzacja & Make up Klaudia Anka Zapadka - MUA Aniela Mazun Make-up Artist.
Towarzyszył nam Maciej Łojko Sokolnictwo Olsztyn wraz ze swoimi podopiecznymi: Jastrzębiem Harrisem, sową płomykówką Tosią i sową puchaczem Lexą.
Basia nie tylko modelowała, ale również nadzorowała trzy potężne wilczarze irlandzkie z hodowli SAGITTARIUS FCI Barbary Strzałkowskiej.
A teraz trochę pięknej opowieści. Według prasłowiańskich wierzeń istniały trzy światy Jawia (nasz świat rzeczywisty), Nawia (to co dla ludzi niewidzialne, magiczne, choć widzialne dla wybranych śmiertelników) oraz Prawia – siła sprawcza, byt nadrzędny. Jawię reprezentowała realna, konkretna Basia Pałubicka; Nawię delikatna, nierzeczywista Alona, a Prawię - piękna i dzika Ania Zapadka.
Opis prac
Pracę zaczęliśmy już bladym świtem, a przynajmniej tak zaczęła Basia, która musiała dojechać aż spod Bytowa najpierw do Gdańska na charakteryzację, a potem dotrzeć na 13:00 pod Olsztyn. Równie wcześnie zaczęły Dorotka i Alona, by przyszykować Alonę do wyjazdu na zdjęcia na 10:00. W pewnym momencie, nasze małe mieszkanie przejęły trzy potężne wilczarze irlandzkie. Te, które możecie podziwiać na zdjęciach.
Na plener dotarł również Maciej Łojko wraz ze swoimi podopiecznymi Harrisem, Tosią i Lexą. Fotografowaliśmy do późnego popołudnia, ale efekty są zdumiewające. Stworzyliśmy na zdjęciach absolutnie magiczny świat, świat fantasy, tak baśniowy, że zapiera dech. Każde zdjęcie bez wyjątku jest niezwykłe i wspaniałe. Pomimo tego, że czterech fotografów robiło zdjęcia, każdy ma inne ujęcia.
Recenzje uczestników i współtwórców
Poniżej przepiękna recenzja od Moniki Lisowskiej, dziękujemy za docenienie i przepiękne słowa. Dziękuję w imieniu całego zespołu i każdej osoby, która przyczyniła się do powstania tego cudownego pleneru i jego końcowego efektu.
Ostatnio pokazuję przepiękne, wręcz magiczne kadry. jestem nimi zachwycona i serce mi rośnie gdy widzę, że podobają się nie tylko mi.
ale skąd taki kadr? skąd takie ujęcie?
i tu dochodzimy do sedna sprawy...
Końcowy odbiorca widzi fotografię. Podoba się ona lub nie - kwestia gustu.
Jednakże żeby takie zdjęcie powstało jest to kilkugodzinna praca wielu ludzi podczas samej sesji.
Że nie wspomnę o wielotygodniowym planowaniu, projektowaniu itp...
Miałam zaszczyt uczestniczyć po raz trzeci w elitarnym plenerze zorganizowanych przez Foto Baśnie fajnie... ale Foto Baśnie to człowiek - to Sylwia, która multum czasu poświęca na dopracowanie każdego szczegółu. To nieoceniony Andrzej. To dzięki nim te plenery są tak zjawiskowe.... Każdy jest magiczny i jestem dumna, że mogłam tam być.
Są też piękne modelki. Też fajnie stoją i pozują i mają ładne zdjęcia... Otóż nie. Te dziewczyny rozpoczynają pracę wiele godzin przed sesją... więc ich dzień pracy to naście h. Muszą mieć makijaż , fryzury... Na Prasłowiańskich Zywiołach były akurat : Anka, Alona , Basia - jesteście niesamowite fighterki.
i własnie makijaż, włosy idealnie oddające klimat... no same się nie zrobiły...
Świtem bladym zanim rozpoczną się zdjęcia dziewczyny są i malowane i czesane. Dorota Potkańska robi magię i na głowach i twarzach modelek, która wytrzymuje od świtu do zmierzchu. i nieważne czy to las czy morze makeupe i fryzura wytrzymuje.
Modelki są w cudnych klimatycznych kreacjach... ktoś je zaprojektował, ktoś nad nimi pochylił się na długi czas... w tym plenerze mieliśmy kreacje od Krok Designer. Boskie. Pięknie prezentują się na zdjęciach ale uwierzcie wymagają wiele wysiłku od modelek.
I nasi psi i ptasi przyjaciele z tego Prasłowiańskiego pleneru:
Wilczarze -Sargas, Tini i Tara, które Pani Barbara Strzalkowska wypuściła ze swej hodowli Sagittarius FCI aż z Bytowa... i piękne Sowy - Tosia i Lexa wraz z Jastrzębiem Harissem - dotarły z Sokolnictwo Olsztyn z Maciej Łojko.
nie zawsze fruwająco szczekające towarzystwo chciało współpracować...
ileż to pracy ilu ludzi żeby powstał jeden magiczny kadr cieszący oko. Nie wspomnę już o fotografach, którzy ustawiają modelki, scenki... próbują nakłonić ptaki i psy do pozowania zgodnego z własną wizją.... o kilkugodzinnym leżeniu na mokrej trawie z aparatem ...
to chciałam Wam powiedzieć, że na efekt końcowy składa się pot i łzy wielu osób.
i bardzo dziękuję Wszystkim z którymi miałam możliwość pracować .
❤️
Słowa Projektanta, Pawła Krok: Sama przyjemność i zaszczyt współpracować z taką ekipa!!!!!!!!!! Szacunek do pracy każdej osoby z tego pleneru był bardzo ważny. Efekt tego szacunku i przyjemności są zdjęcia WOW!!!!!! Aż chce się tylko z taka ekipa pracować !!!!!!!!!!!!!!!! Dziękuję jeszcze raz i chylę czoła!!!!!
Dorota Potkańska, charakteryzator i wizażystka: Oh i ach? nie spodziewałam się nigdy takiego docenienia i zauwazenia, a na pewno tak dobranych słów, które sprawają, że moje serce rośnie. Pewnie doceniamy sie w jakiś sposób nawzajem ale styl i klasa w słowach jakie tu dobrałaś jest oszałamiająco cudowny! Dziękuję za Te słowa z całego serca! Sciskam Cie mocno! I pozdrawiam wszystkich uczestnikow i każdego z osobna. Cóż... dream team!!!♥️
Słowo od Przyjaciela
I nieoceniony Janusz Gorgoń, który po przyjacielsku wspiera mnie fotograficznie od ponad roku i właściwie to dzięki niemu postanowiłam "zaistnieć" w fotografii: Szanowne Panie napisały wszystko,...prawie wszystko o tych elementach, które składały się na końcowy, fantastyczny efekt. Muszę być sobą więc dodam jeszcze, że ...Najpierw było marzenie a potem zrodziła się wizja, marzenie i wizja Sylwii, i to, moim zdaniem, jest czymś, co Sylwię stawia na pierwszym miejscu wśród Twórców sesji. Nie tylko tej sesji lecz wielu sesji organizowanych także przez innych Fotografikow.
Zespół znakomitych Fachowców zrealizował to, co w duszy Twórczyni grało już od miesięcy a niekiedy, od lat, jak " Zielone Wzgórze" i chwała Paniom, Członkom Zespołu za to, bo wykonały Panie zadanie znakomicie, perfekcyjnie. ...Tyle ja...Więcej słów byłoby grafomania a nie wyrazem szacunku dla Wszystkich Członków Zespołu. Szanowni Państwo, mimo iż Andrzeja nie wymienilem, co, jak mam nadzieję, mi wybaczy, doskonale wiem i niezwykle cenie, jaką rolę w Zespole spełnia. Skromny Człowiek, usuwający się w cień....Myślę, że bez Andrzeja praca Grupy Niewiast nie dawałaby takich owoców jak praca Całego Zespołu. Pozdrawiam Andrzeju
Sesja stylizowana pin up girl
Dziś miałam przyjemność popracować w nieco innych klimatach. Lata 50-te z Magdą były naprawdę świetne. Poczułyśmy klimat "Żon ze Stepford". Nie wiem kto bawił się lepiej - ja i Magda, czy tłumy gapiów w Orłowie.
MUA&HAIR Klaudia Bank - dziękuję za cudowne przygotowanie modelki ?
Każde zdjęcie inne, każde ustawienie inne. Edycja takiej sesji to absolutna przyjemność. Wyjątkowo długo pracuję nad każdym zdjęciem, które proste nie są, ale efekt boskiiiiiii ?????
Tak się nam trafił skuterek retro i autobusik retro. I pogoda była retro i nasz nastrój też był taki. Trochę nostalgiczny, trochę głupiutki. Niezwykle ciężko jest zagrać (a wcześniej to komuś pokazać i wyjaśnić) współczesnej kobiecie "mentalne blond zdziwienie" - usta w "O", szerokie oczy i noga w górę ???
Cały czas myślę intensywnie o studio. Ciągle odwlekam tą decyzję z wielu względów. Właściwie prosty, klasyczny portret można zrobić wszędzie. Na przykład w rozwalonej szklarni, dostępnej dla każdego, na tle gęstych liści, z blikami słońca przechodzącymi przez gałęzie. Bez lamp, blend, zestawu teł i innych foto gadżetów.
Siła kobiecości - projekt fotograficzny dla pań 40+
Siła kobiecości - projekt fotograficzny dla pań 40+.
Zawsze podkreślam, że wszystkie kobiety są piękne. Każda z nas, która ma uśmiech dla innych, działa, jest optymistką. Bez znaczenia na liczbę zmarszczek i kilogramów - jest piękna. Polki, nie wiedzieć dlaczego, mają potworne kompleksy. Jak żadne inne Europejki, wydają majątek na kremy, farby do włosów i środki odchudzające, żeby poprawić swój wygląd zewnętrzny i podnieść samoocenę. Świetnym sposobem na uwierzenie w siebie jest kobieca sesja. Zwłaszcza stylizowana, która sprawia, że na kilka godzin policjantka, fotografka, matka i żona, pracownica urzędu itp itd - stają się księżniczkami! Co więcej - jest na to dowód w postaci przepięknych zdjęć.
Kobiecość to nie ładna twarz, płaski brzuch, czy piękna skóra. Kobiecość to piękne wnętrze, czułość, ciepło, wyrozumiałość, umiejętność bycia blisko. Kobiecość to siła, odpowiedzialność bycia dla innych.
Zależało mi, żeby do tego projektu zaprosić panie 40+ i pokazać, że kobiety po czterdziestce niepotrzebnie mają kompleksy. Jesteśmy w wieku, w jakim jesteśmy i nic tego nie zmieni. Wyłącznie nasze nastawienie do życia, wewnętrzna radość i uśmiech sprawiają, czy jesteśmy piękne, radosne i niesiemy wysoko głowy.
A tak czuły się podczas sesji uczestniczki zaproszone do projektu:
Joanna, lat 46: Niezastąpiona Sylwia Ragan & Foto Baśnie która sprawiła, że pewnego cudownego choć zimnego poranka ( temp +6) stanęłam bosa przed obiektywem. ??? Oto efekty. Mistrzyni Sylwia Ragan & Foto Baśnie najmocniej dziękuję za zaproszenie do tego projektu. Pokazałaś w nim, że każda kobieta jeśli tylko zechce może poczuć się WYJĄTKOWO. ? Dzięki Tobie, taka JA, zostanie ze mną już na zawsze ???
Katarzyna, lat 41: Podczas sesji miałam wrażenie, jakbym była w "Miejscu Mocy". Nie tylko ze względu na urokliwe miejsce, jakie wybrała ale również za atmosferę. Praca z Sylwią to emocjonalna przyjemność. Niewątpliwie kocha fotografowanie. Jest profesjonalna i wrażliwa na piękno. Podczas sesji zaraża radością i zachwytem. Efekt- ARCYDZiEłO! ? Mnóstwo wzruszeń. Za co Jej z całego serca dziękuję. ???
Na pożegnanie lata - sesja rodzinna nad morzem
Na pożegnanie lata nad morzem zaprosili nas Ola i Łukasz wraz ze swoimi córciami i maleńkim synkiem Ziemkiem.
Myślałam, że nie lubię sesji rodzinnych nad morzem. Ale jak można ich nie lubić, gdy przed obiektywem stają tak przesympatyczne Rodzinki, że sesja jest wyłącznie zabawą i śmiechem? Prezentuję poniżej Olę i Łukasza z ich trójkę ślicznych dzieci. Było odrobinę wzruszenia, trochę strachu, gdy wszyscy leżeli "na kanapkę" a mały Ziemek postanowił pobawić się w kraba i śmignąć truchtem w stronę morza. Wiatr wiał niesłychanie intensywnie, ale świeciło nam słoneczko i pomimo ulewy, która nas przytrzymała w samochodach przed sesją 15 minut, wszystko wspaniale się udało.
Ta sesja była prezentem na dziesięciolecie wspólnej pracy. Szefowa, Dorota postanowiła taki wspaniały prezent podarować długoletniej współpracownicy. Napisała o tym w takich słowach: "Kiedy współpracujesz z kimś bardzo długo i przepełnia Cię wdzięczność to cóż można piękniejszego podarować temu komuś... Uznałam że wspomnienie i pamiątkę na całe życie. Bo praca jest pracą, a rodzina i tak jest zawsze najważniejsza!" - wspaniałe słowa i jeszcze piękniejsze podejście. Chciałabym mieć taką szefową swoją drogą.
Aleksandra napisała mi później: "Ta sesja to była jedna wielka podróż przez znane mi uczucia od przerażenia z powodu ulewy, lęk o zdrowie dzieci z powodu 15'C, nieśmiałość, szczęście, duma i miłość! Po otrzymaniu zdjęć było już tylko ogromne wzruszenie! Dziękuję Ci Sylwio"
Uwielbiam z Wami pracować i prowadzić Was przez ten gąszcz emocji, które się pojawiają, sprawiać, że się otwieracie i zupełnie zapominacie, że stoicie przed obiektywem, a celem są zdjęcia. Dokładnie w ten sposób powstają te najpiękniejsze.
Warsztaty indywidualne edycji i kreatywnej fotografii rodzinnej
Uwielbiam warsztaty indywidualne. Nastawiam się tylko na pracę z jednym Warsztatowiczem (tym razem Warsztatowiczką, Ulą), poświęcam w 100% cały zasób energii i uwagi jednej osobie i jej oczekiwaniom i jestem pewna, że wyjedzie zadowolona. Tym razem również tak było. Urszula przyjechała do nas spod Wrocławia, z Brzegu.
Fantastyczne dwudniowe warsztaty z Ulą to trzy różne sesje - kobieca, rodzinna, ciążowa; łącznie 12 modeli, kilka kreacji, masa emocji - wzruszeń, stresu, radości, zabawy. To cała niedziela obróbki, którą dopiero kończymy.
Taką edycją zajmowałyśmy się całą niedzielę. Zawsze powtarzam, że dobry RAW to podstawa. Czasem trzeba coś wyciągnąć, coś delikatnie rozjaśnić, przyciemnić, dołożyć koloru, nadać głębi czy światła - i gotowe
Ula chciała wyrzucić to zdjęcie, nie pozwoliłam, zrobiłyśmy i będzie piękny fotoobraz na ścianę w salonie i cudowna pamiątka dla Kamili.
Niesłychanie intensywna sobota. Takiej liczby modeli, w tylu miejscach i w ciągu jednego dnia jeszcze nie mieliśmy.
Mam zasadę - nigdy więcej iż jedna sesja dziennie - każdej rodzinie / osobie / modelom poświęcamy maksimum energii, kreatywności i czasu, dlatego nie robimy mini-sesji tak popularnych na rynku fotograficznym.
Do każdej Rodziny podchodzimy bardzo, ale to bardzo indywidualnie, co doceniacie wracając do nas, co bardzo cieszy i jest najlepszym dowodem, że właśnie o taki rodzaj obsługi Klienta Wam chodziło.
Tym razem jednak warsztaty były bardzo rodzinne i zawitał u nas i lifestyle i sesja ciążowa i rodzinna pozowana i sesja kobieca. Przez deszcz udało się nam również wyczarować kilka kadrów sensual, na których publikację, mam nadzieję, zgodzi się Urszula ? na zdjęciach poniżej nasi wspaniali modele z soboty: Justyna wraz z Rodziną, Klaudia w cudownym, najnowszym modelu jesiennym od Ulla Couture Fashion oraz Pani Projektant we własnej osobie wraz z dziećmi. Dziękujemy wszystkim naszym modelom, a wspaniałej Warsztatowiczce Ula Pasko za dwa dni ciężkiej i wytężonej pracy.
Witaj Jesieni, witajcie kolory i ciepłe miękkie światło
Przełożyłyśmy tę sesję z Magdaleną z końca czerwca. Dzieci wyjeżdżały na wakacje, mąż wypływał, dorośli synowie na swoim. Ogromnie trudno było ogarnąć logistycznie wszystkich tak, by ich zebrać na dwie-trzy godziny i móc przeprowadzić sesję. W końcu udało się 1 września. Mieliśmy do dyspozycji (wreszcie) pusty popołudniowy park i plażę.
Mogliśmy powiedzieć "Witaj Jesieni, witajcie kolory i ciepłe, miękkie światło". Kolory, jakie zaprezentował nam Park na Oruni, zachwyciły nas bardzo. Szmaragdowa zieleń, z której powoli przebijają rudości i odcienie złota, podświetlone jeszcze miękkim światłem - uczta dla oczu. Jak zawsze u nas - bawiliśmy się wszyscy dobrze, mimo powagi wieku większości zebranych.
Pożegnanie lata, wakacji i ciepłych dni na plaży
To było piękne pożegnanie lata, wakacji i ciepłych dni na plaży. Magdalena gościła u nas po raz drugi. Tym razem z całą Rodziną. Zrobiliśmy piękny las i plażę o zachodzie słońca, dosłownie tuż przed ich wyjazdem na wakacje. Gdy wrócą, wydrukowane zdjęcia będą już na nich czekały.
Uwielbiam proces edycji, każde zdjęcie jest dla mnie jak obraz. Lubię bawić się kolorem i światłem, lubię porównywać przed i po, gdy ze zdjęcia źródłowego powstaje piękny, barwny i wyrazisty obrazek. I uwielbiam Waszą reakcję, gdy odbieracie ode mnie gotowy produkt w postaci wydrukowanych fotografii. Wasze uśmiechy - bezcenne.
Poniżej na zdjęciach maleńka księżniczka Zoya, która wraz z Rodzicami i bratem Frankiem bawiła się przed naszymi obiektywami tydzień temu w pięknym popołudniowym, piątkowym i wyjątkowo ciepłym słoneczku. To była wyjątkowo "parterowa" sesja - w przysiadach, w przykucach, z manewrami samolotów w tle (co okazało się być zbawienne dla zmęczonych dzieciaków).
Przed i Po - sesja ciążowa i noworodkowa w jednym
Sesja ciążowa i noworodkowa w jednym. Agatka z Rodziną gościła przed moim obiektywem 2 czerwca. Podjęłyśmy próbę odtworzenia scen 28 dni później, gdy w ramionach tuliła 10-cio dniowego synka. Odtworzyliśmy sceny w tych samych miejscach, starając się, by nie różniły się za bardzo. Jednakże 28 dni różnicy zrobiło swoje i ciepłe światło z początku czerwca było pełnym słońcem w lipcu, gdy Oskarek był już na świecie.