Jesiennie – Magda, Artur i chłopcy

Piękna, słoneczna i pewno ostatnia taka – październikowa niedziela. Sesja organizowana na szybko “Bo kuzynka Dorota powiedziała, że muszę, więc dzwonię” :) zupełnie nie planowane, kuśtykając z bolącym biodrem wymyśliłam najlepszy możliwy plener. Pod blokiem. Magda z Arturem również przyszli spacerkiem – z domu oddalonego o kilkaset metrów. Na wspólnym szaleństwie z fruwającymi liśćmi, ustawianiu i zabawie, godzina minęła jak z bicza strzelił. Dawno nie miałam okazji przebywać w towarzystwie tak sympatycznych, wyluzowanych i pozytywnie energetycznych ludzi. I cudnie, że udało się nam to zrealizować, ponieważ poniedziałek przywitał deszczem i szarym brzydkim niebem.