Czterdzieści minut w arktycznym śniegu

…czyli wymarzona zimowa sesja Moniki

Monika zamówiła u mnie sesję zimową. Z początku rozmawiałyśmy o pozowanej sesji bajkowej w sukienkach zaproponowanych przez Monikę. Z niepoko0jem patrzyłam na termometr, ponieważ słupek sięgał -6 stopni Celcjusza, a nasza modelka poinformowała, że błyskawicznie marznie, a jej skóra robi się natychmiast buraczkowa.

Po nieprzespanej nocy zaproponowałam diametralną zmianę. Poprosiłam Monikę, żeby przygotowała najcieplejsze ubrania, sama sięgnęłam do czeluści naszej garderoby i wygrzebałam futro i wszystkie pozostałe akcesoria zimowe i czekałam na modelkę. Ustaliłyśmy całkowitą zmianę – z typowej pozowanej sesji na sesję Lifestylowo modową.

Sesja

Monika ma ogromne, błękitne oczy, które podkreśliła pięknym, intensywnym złoto fioletowym makijażem. Idealnie z makijażem współgrała stylizacja – trochę góralska, trochę modowa. Spodobało się nam obu połączenie stylów. Zabrałyśmy ze sobą zachwyconą Carmen, która współpracowała z modelką w zamian za pełną kieszeń smakołyków.

Śnieg padał coraz bardziej obficie i po 40 minutach, kilku portretach i spacerku po ośnieżonej ścieżce szybko wracałyśmy otrzepać się ze śniegu. Monika zamieniła spódnicę na spodnie i pobiegłyśmy zrobić orzełka na śniegu. Dosłowne pięć minut zabawy skończyło się piętnastoma minutami wzajemnego odśnieżania. Opady były tak obfite, że Monika musiała poczekać, aż się trochę rozjaśni. Skorzystałam z okazji i pokazałam jej efekty sesji. Szybko zdecydowała się na zdjęcia – i oto są.

Te piękne błękitne oczy należało pokazać

Nie tylko maluchy mają frajdę z “orzełka” na śniegu

Sprawdził się stary, prawdziwy kożuch. Pomimo niskiej temperatury i płatków śniegu, Monika nie zmarzła.

Wystarczyło na moment ściągnąć rękawiczki. A dłonie modelki okazały się być malinowe z zimna, pomimo rękawic. Na szczęście podczas retuszu zdjęć, usuwam takie niedoskonałości.